Każdego dnia znajduję w Internecie artykuły mówiące o zdrowym życiu, o właściwym odżywianiu, o cudownych dietach, które w kilka – góra kilkanaście – dni dokonują cudu z naszym organizmem, czy wreszcie o niezwykłych kremach i ćwiczeniach, dzięki którym zostanie nam przywrócona – jeśli jesteśmy już nieco starsi – lub zatrzymana – jeśli jesteśmy wciąż młodzi – uroda i piękno naszego ciała. W księgarniach są dostępne poradniki – z dołączonymi płytami DVD – które doradzają nam, jak osiągnąć sukces, zdobyć sławę i pieniądze. Bardziej lub mniej rozpoznawalni celebryci piszą książki, w których dzielą się własnym chwilowym sukcesem i namawiają – pośrednio – aby podążać ich drogą, bo to odmieni niejedno bezbarwne życie; a może być tak fajnie!
Nie wiem, czy to za sprawą mody, czy jakiejś rozmyślnie prowadzonej kampanii „przeciw”, ostatnio dużo się mówi i pisze w mediach o medycynie alternatywnej. Pojęcie medycyna wzięło się z łaciny – medicina – co oznacza „sztuka lekarska”. Przyjęło się, że medycyną mogą się parać lekarze, bo jak każda sztuka jest ona oparta o doświadczenie teoretyczne i empiryczne. Za prekursorów medycyny uważa się dwóch panów: Hipokratesa, żyjącego w starożytności oraz Paracelsusa, żyjącego w pierwszych latach renesansu.
„Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w Was?”
[1 Kor 3, 16-17]
To jedno z bardziej znanych stwierdzeń św. Pawła, ale nie jesteśmy portalem, na którym chcemy głosić wartości religijne – te pozostawiamy niezależnym wyborom każdego, kto odwiedzi naszą stronę i zechce skorzystać z porad, jakie będziemy na niej zamieszczali.
Polacy pytani od lat, co dla nich jest najważniejsze, niezmiennie odpowiadają, że najważniejsze jest zdrowie. Rozmiar ważności zdrowia jest tak wysoki, że uwzględniając margines błędu statystycznego można śmiało powiedzieć, że statystycznie dla 100% Polaków zdrowie jest najcenniejsze.
Ta sama statystyka w sposób niemiłosierny pokazuje, że prawie połowa Polaków umrze z powodu chorób układu krążenia, a jedna czwarta z powodu chorób nowotworowych, co razem daje trzy czwarte wszystkich zgonów.
Wszyscy, którzy oglądali komedię wojenną „Złoto dla zuchwałych” w reżyserii Briana Huttona, pamiętają zapewne postać sierżanta „Szajby”, dowódcy czołgów, granego przez wspaniałego aktora kanadyjskiego – Donalda Sutherlanda. „Szajba” – przydomek jak najbardziej właściwy dla tej postaci – miał jedną dobrą cechę, pozytywne myślenie. Choćby wszystko miało się sprzysiąc przeciw niemu, on nie tracił dobrego humoru i radził innym, aby również myśleli pozytywnie, bo to ułatwia życie. Możemy nie pamiętać innych postaci tej zabawnej filmowej opowieści, ale „Szajbę” pamiętamy wszyscy.