Id kategorii - 80
Itemid - 278
view - article
id - 312
referer -
uri - /wicej-felietonow/312-gmo
boś

ZOBACZ

Programy
i kampanie Fundacji

WSZYSTKIE TREŚCI NA PORTALU POWSTAJĄ WE WSPÓŁPRACY Z WIODĄCYMI OŚRODKAMI NAUKOWO-BADAWCZYMI

pointer_zobaczZdrowo jem, więcej wiem!
projekt edukacyjny

pointer_zobaczPostaw na słońce
konkurs badawczy

pointer zobaczTradycyjny sad
konkurs grantowy

pointer zobaczFilmeko
konkurs filmowy

pointer zobaczAkademia Fundacji BOŚ
konkurs grantowy

Więcej…

Aktualna kampania

PG baner strona APZ

Piramida zdrowego
żywienia

Zobacz co kryje się pod każdym
piętrem piramidy

boś

Postaw na Słońce

PNS 7 logo

Proszę zarejestrować się w serwisie przed zapiseaniem się na listę wysyłkową.
No account yet? Register

Zdrowym zezem 

 

diety_button

zasady_button

ruch_button

przepisy_button

zywienie_button

dowiedz_button

eko_button

GMO

gmoWojtek Burger

Przypuszczam, że każdy z nas przynajmniej raz w życiu słyszał o GMO – żywności genetycznie modyfikowanej. Kiedyś, aby otrzymać na przykład nową odmianę ziemniaka krzyżowało się różne ziemniaki ze sobą, bądź ziemniaka z rośliną ziemniakopodobną. Dzisiaj, aby otrzymać nową odmianę ziemniaka – właśnie takiego GMO – krzyżuje się ziemniaka z bakterią, a dokładnie z jakimś genem tej bakterii. Takiej procedurze poddaje się nie tylko ziemniaki, ale większość płodów rolnych.

Według osób znających się na krzyżówkach GMO – ja kompletnie nie znam się na tym procederze – krzyżówki czynione są po to, aby nowe odmiany ziemniaka, pomidora, czy zboża były odporne na choroby, lub wykazywały się jakąś szczególną właściwością.

Są jednak osoby, które także znają się na krzyżówkach GMO, które twierdzą, że takie krzyżówki wcale nie są dobre dla ludzi. W ich ocenie są wręcz szkodliwe, a na efekty tej szkodliwości przyjdzie nam trochę poczekać, bo bomba wybuchnie po upływie czasu.

Gdy byłem młodym chłopakiem usłyszałem taki dowcip, jak to Miczurin, rosyjski pionier w dziedzinie krzyżowania i szczepienia roślin, skrzyżował jabłonkę z psem i otrzymał drzewko, które samo się podlewało… Nie myślałem wtedy, że doczekam momentu, kiedy dowcip ten przestanie śmieszyć.

W filmie Steven’a Spielberg’a, „Park Jurajski” jest scena, kiedy ekspert od teorii chaosu przytacza mniej więcej taką wyliczankę: Pan Bóg stworzył świat, Pan Bóg stworzył dinozaury. Pan Bóg uśmiercił dinozaury. Pan Bóg stworzył człowieka. Człowiek przywrócił do życia dinozaury. Dinozaury pożarły człowieka…

Tak sobie myślę w kontekście GMO i mając w pamięci wyliczankę eksperta od teorii chaosu, że gdyby Natura chciała stworzyć rośliny z genem bakterii, to na pewno takie rośliny by stworzyła; miała przecież na to miliony lat ewolucji. Stworzyła jednak inaczej, osobno świat roślin i osobno świat bakterii. To, co stworzył człowiek nie istniało wcześniej, nie było zapożyczeń międzygatunkowych i wszystko obracało się w ramach własnego rewiru; świat roślin był niezależny od świata zwierząt, pomijając naturalny łańcuch pokarmowy, gdzie krowa pożerała trawę. Nigdy też nie doszło do sytuacji, gdzie po przejściu krowy przez pastwisko trawa niespodziewanie stała się łaciata.

Myślę sobie dalej, że skoro miliony lat ewolucji wykształciły stabilny porządek, to dużą nierozwagą jest grzebanie w tym porządku. „Geniusze” od hydrologii w połowie minionego wieku udowodnili, że zmieniając bieg rzek, które od tysiącleci płynęły do jeziora aralskiego, bardzo skutecznie zniszczyli cały ekosystem w tamtym rejonie z Jeziorem Aralskim włącznie.

Obawiam się, a przekonują mnie opinie ekspertów wypowiadających się przeciw GMO, że ludzkość żywiona produktami GMO może stać się czymś na wzór „ekosystemu aralskiego”. Nikt mi dzisiaj nie da gwarancji, że w wyniku jakiejś nie uwzględnianej dzisiaj mutacji gen bakterii zawarty w ziemniaku, lub pomidorze nie połączy się z genem bakterii, która siedzi sobie spokojnie w moim organizmie i spełnia pożyteczną funkcję. Normalną drogą ewolucji gen bakterii zawarty w pomidorze nie miałby szansy spotkać się z bakterią w moim brzuchu, gdzie zadziałałyby sprzyjające warunki, aby moja prywatna bakteria zmutowała i stała się dla mnie wewnętrznym wrogiem. Że to niemożliwe? A jak naukowcy tłumaczą powstanie życia? Jakieś związki chemiczne spotkały się w sprzyjających warunkach i nastał proces życiowy. To samo może wydarzyć się w przypadku bakterii, które natrafią na sprzyjające warunki i zmutują.

Czym może grozić taka mutacja? Na przykład zachorowalnością ludzi na choroby roślin. Za sprawą genów zawartych w pożywieniu, a których w tym pożywieniu normalnie być nie powinno, może zostać złamana bariera międzygatunkowa. Człowiek może zacząć chorować na choroby roślin. Reszty dopełni ewolucja.

Mój znajomy, który jest całym sercem za GMO stwierdził, że dzięki tzw. „białemu GMO” człowiek uzyskał nowe leki, jakich wcześniej nie było. To postęp, argumentował. Nie przeczę, „białe GMO” może być z powodzeniem stosowane, bo jest pod ścisłą kontrolą laboratoryjną. „Zielone GMO”, czyli produktów rolnych pod taką stałą kontrolą już nie jest, o czym świadczą zakazy nakładana przez Unię Europejską na określone produkty GMO, bo budzą poważne zastrzeżenia. Ale ktoś je produkuje i mimo zakazów stara się wprowadzić do powszechnego użytku.

Mojemu znajomemu powiedziałem, że różnica pomiędzy „białym GMO”, a „zielonym GMO” jest mniej więcej taka sama, jak pomiędzy grupką kilku łobuzów zamkniętych w areszcie i będących pod ścisłą obserwacją stróżów prawa, a grupą kilkuset łobuzów na wolności, przy prawie żadnej kontroli nad nimi. Laboratoria, to ileś metrów kwadratowych i system zabezpieczeń. Pola uprawne, to setki tysięcy hektarów i hulający wiatr nad nimi, który roznosi zarodniki wszystkiego, wszędzie.

Ewolucja własne produkty tworzyła miliony lat. Są niedoskonałe, bo ulegają chorobom, bo nie tak duże, jak byśmy chcieli, albo nie z takim kolorem, ale są doskonałe na miarę samych siebie; już lepiej nie można było.

Człowiek stworzył produkty w kilka lat i od razu uznał je za doskonałe, jakby 5-10-15 lat były wystarczającym okresem na wydanie takiej opinii. Ewolucja potrzebowała więcej i nie do końca jej wyszło.

Różni eksperci stanęli po przeciwległych stronach i za sprawą argumentów starają się przekonać nas, konsumentów do własnych racji. Nie wiem, jak inni, ale ja, gdybym usłyszał tylko jeden raz, że w piaskownicy jest skorpion, dziecka do takiej piaskownicy bym nie wpuścił.

Żywność stała się produktem strategicznym, takim samym, jak ropa, węgiel, czy prąd, bo daje energię, ale żywność daje najważniejszą z energii – energię życia. Dlatego my wszyscy, którzy sięgamy w sklepach, czy na straganach po produkty mamy PRAWO wiedzieć, czy produkt jest modyfikowany genetycznie i jak modyfikowany, czy też jest czystym dobrem Natury. A producenci, pośrednicy i sprzedawcy mają OBOWIĄZEK takie informacje zamieszczać przy każdym produkcie. Wybór, co kupimy zależy zawsze od nas, ale nie wolno blokować nam dostępu do informacji.

Jestem za całkowitą jawnością o produktach GMO ze szczegółowym zaznaczeniem co z czym zostało skrzyżowane – na wszystkich szczeblach dystrybucji produktów. To nie jest widzimisie, tylko moje niezbywalne prawo oraz prawo wszystkich ludzi żyjących w naszym kraju i na całym świecie. W wielkiej masie konsumenckiej mamy prawo powiedzieć TAK, lub NIE dla GMO, podobnie jak czynimy to sięgając na półkę po produkty i odczytujemy na metkach ich skład. Na ziemniakach, na pomidorach, na chlebie i innych produktach rzadkością są wzmianki, czy są to produkty w oparciu o inżynierię genetyczną, czy wolne od niej.

Mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do sytuacji, gdy wychodząca z domu do pracy kobieta zamiast dezodorantu zapachowego będzie musiała użyć środka owadobójczego, bo tak jakoś się stało, że od tygodnia zaczęły obsiadać ją mszyce.

Przeczytaj takżeinne felietony.

Kalkulator zdrowia dziecka

Kalkulator zdrowia dziecka

Diety w rytmie fit
Higieniczna Kuchnia - W Polsce wciąż wolimy jadać w domu niż na mieście. Być może dlatego, że wyjście do restauracji traktujemy jako coś specjalnego i rezerwujemy na szczególne okazje. A może dlatego, że boimy się żywności niewiadomego pochodzenia i zatruć pokarmowych? Jednak musimy zdawać sobie sprawę, że większe niebezpieczeństwo zatrucia czyha na nas we własnej kuchni!