Id kategorii - 451
Itemid - 0
view - article
id - 2786:zdrowi-inaczej
referer -
uri - /component/content/article/451-ywienie-a-zdrowie/zdrowym-zezem/2786-zdrowi-inaczej
boś

ZOBACZ

Programy
i kampanie Fundacji

WSZYSTKIE TREŚCI NA PORTALU POWSTAJĄ WE WSPÓŁPRACY Z WIODĄCYMI OŚRODKAMI NAUKOWO-BADAWCZYMI

pointer_zobaczZdrowo jem, więcej wiem!
projekt edukacyjny

pointer_zobaczPostaw na słońce
konkurs badawczy

pointer zobaczTradycyjny sad
konkurs grantowy

pointer zobaczFilmeko
konkurs filmowy

pointer zobaczAkademia Fundacji BOŚ
konkurs grantowy

Więcej…

Aktualna kampania

PG baner strona APZ

Piramida zdrowego
żywienia

Zobacz co kryje się pod każdym
piętrem piramidy

boś

Postaw na Słońce

PNS 7 logo

Proszę zarejestrować się w serwisie przed zapiseaniem się na listę wysyłkową.
No account yet? Register

zdrowi_inaczejZdrowi inaczej 

Wojtek Burger

 

Potocznie postrzegane…

Kiedy myślimy o zdrowiu w potocznym rozumieniu utożsamiamy je zwykle z ogólnie pojętą sprawnością fizyczną. Rzadko myślimy o ludziach pokrzywdzonych przez los, ułomnych fizycznie, że są zdrowi. Wzorzec zdrowia w potocznym rozumieniu nie obejmuje swym zasięgiem osób na wózkach inwalidzkich, chodzących o kulach, czy wspomaganych protezami. Wielu spośród tych ludzi utraciło swą sprawność w sposób nagły, w wypadkach, oni rzeczywiście utracili „to zdrowie”, ale jest też spora grupa ludzi, którzy nie znali innego życia, jak życie z ułomnością.

Od dziecka byli skazani na wózek, kule i protezy. Czy z tego powodu należy na nich spoglądać inaczej niż na tych w pełni sprawnych fizycznie? Nie! Są inni, ale w ich rozumieniu stanu rzeczy, są zdrowi i w niczym się nie różnią od reszty ludzi. Często w zorganizowanych manifestacjach domagają się równego traktowania, a nie odsyłania ich do jakiegoś niewidocznego getta. Wystarczy im obniżyć krawężnik, czy zrobić rampę podjazdową, aby mogli docierać w każde miejsce. Dla „tych zdrowych” buduje się windy, schody ruchome i inne udogodnienia, a przecież im wcale to nie jest potrzebne, przecież mogą z powodzeniem pójść na własnych nogach. Na szczęście z tych udogodnień korzystają także osoby o utrudnionym poruszaniu, ale myli się ten, kto sądzi, że to z myślą o nich stworzono udogodnienia; to wpierw „dla zdrowych”.

Pojęcie zdrowia nie ogranicza się tylko do tego, co widzimy, choć w potocznym rozumieniu właśnie tak je postrzegamy. Ile razy ze zdumieniem zauważamy, że osoba, którą znaliśmy, a która właśnie umarła, tak zdrowo wyglądała. To właśnie ten złudny wygląd stał się powodem naszego zdumienia. Ktoś słusznie zauważył, że światem rządzi pozór…

Zdrowie, którego nie widać.

W tym zapatrzeniu na świat zewnętrzny, na to co ładne, błyszczące i kolorowe, zapominamy często o tym, czego nie widać, co nie przykuwa uwagi z tak dużą siłą, jak zewnętrzne błyskotki. Różnie to nazywają – siłą charakteru, zdrowiem psychicznym, wewnętrzną mocą, czy wreszcie stanem ducha. Jakkolwiek to nazwiemy na pewno w nas jest, choć tak na pierwszy rzut oka tego nie widać. I co ciekawe, podlega dokładnie takim samym procesom rozwoju i upadku, co zdrowie zewnętrzne, fizyczne.

O współgraniu ciała i duszy mówili już starożytni. Współczesna medycyna także zaczęła zwracać uwagę na aspekt wewnętrznej mocy pacjenta. Niekiedy tylko jej istnieniu przypisuje się spektakularne, niemożliwe w ocenie medycyny, cudowne ozdrowienia. Mówić w realnych kategoriach o czymś, czego nie widać, jest trudne. Kartezjański model widzenia świata, gdzie tylko to, co widzialne i mierzalne jest oczywiste, mocno nas zubożył w całościowym postrzeganiu otaczającej nas rzeczywistości. A przecież na nasze życie ma wpływ nie tylko nasze zewnętrzne działanie, ale także nasze wewnętrzne odczuwanie. Prawdę powiedziawszy, to właśnie nasze wewnętrzne ja decyduje o tym, co później wykona ciało. Jak choćby… rzuci się pod pędzący pociąg.

Zdrowie, którego nie widać jest zdrowiem ważniejszym od tego, które leczymy za sprawą pigułek, ćwiczeń fizycznych i kulinarnych wyrzeczeń.

Studnia życia.

Nasze wnętrze jest niczym studnia życia, z której się czerpie siłę do działania na zewnętrz. W zależności, co mamy wewnątrz, to wyciągniemy na zewnątrz. Kiedy jesteśmy radośni na duchu, potrafimy przenosić przysłowiowe góry, ale jest również taki stan ducha, kiedy nic się nie chce. Na zewnątrz może być piękny słoneczny dzień, przed nami cudowny horyzont wypełniony bujną i kolorową przyrodą, obok nas bliskie i życzliwe nam osoby, ale my wewnątrz czujemy się jacyś nieszczęśliwi. Nie cieszy nas ani pogoda, ani miejsce, ani ludzie. Nasza wewnętrzna studnia życia jest czymś zatruta, jest chora. Ale nie widać tego na zewnątrz.

W pogoni za dobrodziejstwem świata zewnętrznego zapominamy o najważniejszym ze światów, o naszym wnętrzu. A kiedy stwierdzimy, że zaczyna nam szwankować i świat zewnętrzny staje się obcy, od którego chcemy uciec, próbujemy nasze wnętrze leczyć metodami, jakie się stosuje w leczeniu ciała, najczęściej za sprawą pigułek. Co najwyżej dadzą nam „sztuczne słońce”, ale nie przywrócą wewnętrznego ciepła i radości.

Aktywnie po zdrowie.

Zdrowie fizyczne, to zewnętrzne buduje się latami. Podstawową cechą przy jego budowaniu jest konieczność bycia aktywnym – tak w dbaniu o higienę ciała i sprawność mięśni, jak również o właściwą dietę i odpowiedni dobór, i proporcje tego, co spożywamy każdego dnia. Gdy spoglądamy na nasze zdrowie wewnętrzne, naszą studnię życia, musimy względem niej przyjąć podobną zasadę, jaką stosujemy przy dbaniu o zdrowie fizyczne – musimy być wewnętrznie aktywni!

Wielokrotnie słuchałem ludzi pokrzywdzonych przez los już na zawsze przykutych do wózka inwalidzkiego, do kul i protez, i w większości wypowiedzi byłem zbudowany wewnętrzną siłą tych ludzi, wewnętrznym zrównoważonym zdrowiem, które pozwalało im przezwyciężać trudy świata zewnętrznego. Niedomogi w świecie fizycznym rekompensowali sobie oddając się pasji; malują, piszą, mają przeróżne hobby, studiują tematy i zagadnienia nie zawsze modne i popularne w świecie kolorowych błyskotek. Odkryli i rozbudowali wewnętrzny świat, który stał się dla nich tym samym, co fizyczne ćwiczenia dla ludzi w pełni sprawnych. Oparli egzystencję na wartościach wewnętrznych.

Zdrowie wewnętrzne i świat zewnętrzny.

Można być wysportowanym i silnym fizycznie, można przestrzegać właściwej diety i racjonalnie się odżywiać, można po prostu być zdrowym fizycznie do pozazdroszczenia, ale to wciąż za mało. Kiedy chore wnętrze rozkaże ciału rzucić się pod pociąg, na nic się zdadzą trudy i wyrzeczenia budujące zdrowie fizyczne. Człowiek naprawdę zdrowy, to taki, który ma przede wszystkim zdrową konstrukcję wewnętrzną, która potrafi pomóc mu w przetrzymaniu bolesnych zawirowań świata zewnętrznego. To taki nasz emocjonalny układ odporności, dzięki któremu potrafimy się obronić przed inwazją złych zdarzeń – chorobą najbliższych, zwolnieniem z pracy, depresją. Jeśli nie będziemy jej mieli, wewnętrznej odporności, zawirowania życia staną się tym samym, czym jest dla ciała nieuleczalna choroba. Po prostu, nie damy sobie z nimi rady. Nie będziemy mogli do niej sięgnąć, bo nasza studnia życia będzie pusta. To, co jeszcze wczoraj stanowiło cel życia, na przykład kariera w wielkiej korporacji, po zwolnieniu z pracy stanie się przekleństwem, rajem utraconym, a życie straci sens… Nie ma dobrej pracy, są tylko dobre zarobki. To, co naprawdę jest dobre dla nas, musi wypływać z nas samych.

Nieważne, czym będzie ta wewnętrzna radość, która bez względu na zawirowania w świecie zewnętrznym, będzie w nas trwała w niewzruszony sposób. Powinniśmy ją mieć, a czym ona będzie już tylko od nas samych zależy. Dla ludzi pokrzywdzonych przez los, ich wewnętrzna radość pozwoliła im przetrwać najcięższe chwile próby. Inni odkrywali tę radość właśnie w chwilach próby.

W tym miejscu warto przytoczyć słowa Hanny Kowalewskiej: "Dziwne są ścieżki szczęścia. Niektórzy potrafią zbudować swoje szczęście niemal z niczego, ocalić i rozdmuchać nawet najbardziej nikłą iskrę, choć wiatr i deszcz."

Zobacz również:

Kalkulator zdrowia dziecka

Kalkulator zdrowia dziecka

Diety w rytmie fit
Higieniczna Kuchnia - W Polsce wciąż wolimy jadać w domu niż na mieście. Być może dlatego, że wyjście do restauracji traktujemy jako coś specjalnego i rezerwujemy na szczególne okazje. A może dlatego, że boimy się żywności niewiadomego pochodzenia i zatruć pokarmowych? Jednak musimy zdawać sobie sprawę, że większe niebezpieczeństwo zatrucia czyha na nas we własnej kuchni!