Id kategorii - 80
Itemid - 278
view - article
id - 345
referer -
uri - /wicej-felietonow/345-zamiast
boś

ZOBACZ

Programy
i kampanie Fundacji

WSZYSTKIE TREŚCI NA PORTALU POWSTAJĄ WE WSPÓŁPRACY Z WIODĄCYMI OŚRODKAMI NAUKOWO-BADAWCZYMI

pointer_zobaczZdrowo jem, więcej wiem!
projekt edukacyjny

pointer_zobaczPostaw na słońce
konkurs badawczy

pointer zobaczTradycyjny sad
konkurs grantowy

pointer zobaczFilmeko
konkurs filmowy

pointer zobaczAkademia Fundacji BOŚ
konkurs grantowy

Więcej…

Aktualna kampania

PG baner strona APZ

Piramida zdrowego
żywienia

Zobacz co kryje się pod każdym
piętrem piramidy

boś

Postaw na Słońce

PNS 7 logo

Proszę zarejestrować się w serwisie przed zapiseaniem się na listę wysyłkową.
No account yet? Register

Zdrowym zezem 

 

diety_button

zasady_button

ruch_button

przepisy_button

zywienie_button

dowiedz_button

eko_button

Zamiast…

zamiastWojtek Burger

Czym jest zdrowie wszyscy wiemy, przynajmniej mamy na ten temat własny pogląd, który zbytnio nie odbiega od naukowej definicji zdrowia. Brak zdrowia, to choroba, to także wiemy i każdy z nas potrafi opisać ten stan organizmu, który klasyfikuje się jako choroba.

Zamiast zdrowia jest choroba. Albo jedno, albo drugie. Nie ma fazy przejściowej – że trochę zdrowy, lub trochę chory. Kiedy atakuje choroba, zdrowie jest w defensywie. Jeszcze nigdy nie słyszałem, aby ktoś zawołał: świetnie się czuję, nareszcie jestem chory! Chyba, że choroba to oszustwo, wybieg potrzebny do uzyskania kilku dni wolnego od pracy, to wtedy faktycznie „taka choroba” może poprawić nastrój.

Zamiast mądrości – potoczność i wygoda.

Tak, jak wszyscy potrafimy opisać zdrowie oraz chorobę, tak samo wszyscy słyszeliśmy wielokrotnie, jak o to zdrowie zadbać. Mamy tę wiedzę dzięki mądrości płynącej z przekazu starszych pokoleń – doświadczonych niejednokrotnie własną głupotą – lub z przekazu autorytetów naukowych, którzy dzięki żmudnym badaniom prowadzonym przez lata doszli do mądrych odkryć.

Miewamy jednak niemały problem, bo często po prostu nam się nie chce korzystać z owych mądrości, dzięki czemu powiedzenie „mądry Polak po szkodzie” ma mocne osadzenie w rzeczywistości – wolimy postępować po swojemu, jak co dzień, niż cokolwiek zmienić we własnym nie zawsze rozważnym postępowaniu. Przykładowo, zamiast chodzić, bo to wskazane dla podtrzymania zdrowia i utrzymania nienagannej sylwetki – jeździmy.

Zamiast jeść z umiarem, bo człowiek wcale nie potrzebuje tak wiele pokarmu, aby żyć – objadamy się ze smakiem, choć nie zawsze to co smaczne jest akurat zdrowe.

Zamiast prawdziwego głodu – który jest fizycznym bólem, prawdziwym „krzykiem” ciała, które naprawdę umiera – odczuwamy jedynie wzmożony apetyt; tym częstszy im więcej jemy, bo tym samym przyzwyczajamy żołądek do wołania: „jeszcze!”.

Zamiast każdego dnia poświęcić kilkadziesiąt minut na relaks, całkowity i tylko dla nas – oddajemy ten czas kolejnej „ważnej sprawie” do załatwienia.

Zamiast wypoczynku na świeżym powietrzu, najlepiej w gronie rodziny lub przyjaciół, którzy podzielą się z nami życzliwą nam cząstką swojej osobowości – „wypoczywamy” w centrach handlowych, gdzie pełno hałasujących atrakcji i wielu sfrustrowanych, i nieprzychylnych nam ludzi.

Zamiast przeszłości – teraźniejszość.

Mam świadomość, że dzień wczorajszy przeminął, a wraz z nim zwyczaje tamtego okresu. Współczesną rzeczywistością rządzi nowopowstała teraźniejszość. O przyszłości rozmyślnie nie wspominam, bo dopóki nie nastanie jest tylko hipotezą.

Ta dzisiejszość różni się od przeszłości na wielu płaszczyznach i z każdym dniem ten rozziew staje się coraz większy. Postęp – głównie technologiczny – niesie ze sobą przemianę nie tylko w sferze urządzeń, lecz także w mentalności pokoleń, które mają dostęp do coraz większego kręgu zdobyczy techniki i nauki, jakich niedawno w ogóle nie było.

Zamiast wielogodzinnej mordęgi podczas prania, gotowania, sprzątania – dzisiaj wyręczają nas automaty wyspecjalizowane w praniu, gotowaniu i sprzątaniu, co jest ewidentnym zyskiem postępu i należy z niego korzystać. Ale zamiast korzystać z dodatkowego wolnego czasu, zaoszczędzonego dzięki maszynom, czasu wyłącznie dla nas, dla relaksu, dla oddania się przyjemnościom – oddajemy ten czas kolejnym obowiązkom, które sami sobie wymyśliliśmy, lub pozwoliliśmy sobie narzucić innym. Tyle w nas godności i prawdziwej wolności ile jej nie oddaliśmy w cudze ręce. Praca w systemie korporacyjnym; kredyty zaciągnięte w bankach dla zrealizowania materialnych marzeń; dotrzymywanie kroku modzie, trendom i towarzyskim zwyczajom – potrafią być „zamiast” życia dla siebie. Chytrze sprzedane przez specjalistów od marketingu, stały się ułudą, że tego właśnie chcemy i o tym zawsze marzyliśmy. Zamiast refleksyjnej zadumy, czy właśnie tego najbardziej potrzebujemy – ulegamy wizji kolorowego horyzontu, który gonimy, gonimy, gonimy…

Zamiast naturalnego upływu dni – jazda na pełny gaz.

Mój znajomy, który wiele lat temu tworzył firmę opartą o duży kapitał i był w tej firmie numerem dwa, uciekł po jakimś czasie do Ameryki Południowej, bo miał już dosyć tego odczłowieczonego kieratu i gdy po paru latach emigracji powrócił do Polski, zauważył ze zdumieniem, że jego koledzy „żyją tylko w weekendy”. Nauczony nowego prostego życia pośród ludzi, którzy donikąd się nie spieszyli i żyli zgodnie z Naturą i zegarem biologicznym, zapomniał, że jeszcze niedawno także żył tylko w weekendy.

W pogoni za kolorowym horyzontem nie dostrzegamy piękna najbliższej nam okolicy – dosłownie i w przenośni. Zamiast każdego dnia dbać o właściwe odżywianie i rekreację służącą zdrowiu i urodzie – sięgamy po diety cud i po chirurgię kosmetyczną, które w tydzień lub miesiąc mają skorygować nasze wieloletnie zaniedbania. To droga na skróty – to jest zamiast natury. A jak mówi dowcip, do Betlejem wyruszyło czterech króli – jeden z nich poszedł na skróty.

Spytałem się mojego znajomego, co tak bardzo go zafascynowało w Ameryce Południowej, że po krótkiej wizycie na ojczystej ziemi, wraca w Andy, aby żyć tam już do śmierci. Naturalność – odparł. Kiedyś w Polsce też było naturalnie, ale już nie jest. Staliśmy się takim samym plastikowym krajem, jak reszta państw tak zwanej Północy. Wszystko jest – zamiast.

Zamiast zdrowia…

W naszym codziennym życiu jest coraz mniej Natury, a coraz więcej – zamiast. Kiedyś jedzenie było proste, bo naturalne; uprawiana lub hodowane. Nie było w tym żadnej filozofii, tylko trud ludzkich rąk. Dzisiaj żywność się produkuje, dosłownie, na skalę przemysłową. Zamiast naturalnych składników wzrostu, tych biologicznych – stosuje się chemię. Zamiast rolnictwa – mamy przemysł na polach i w oborach.

Zamiast roślin, które od stuleci dawały pożywienie pokoleniom przed nami – mamy produkty zmodyfikowane genetycznie, które już niebawem mogą się okazać bombą ze spóźnionym zapłonem. Tak twierdzi część naukowców.

Zamiast szeroko zakrojonych kampanii propagandowych, skierowanych do masowego odbiorcy, mówiących jak żyć w zdrowiu każdego dnia, bez ponoszenia finansowych kosztów – mamy reklamy leków „na wszystko”. Wystarczy po nie tylko sięgnąć, większość już nawet nie jest sprzedawana w aptekach.

Zamiast… Zamiast… Zamiast…

Takie kolejne nowe „zamiast” powstają wokół nas każdego dnia, a my nawet tego nie zauważamy. Kiedy dostrzegamy, że coś jest „zamiast”, jesteśmy już do tego przyzwyczajeni, a nawet bez tego żyć nie potrafimy. To także efekt postępu technologicznego, nowej rzeczywistości – uzależnienie. Ale warto się zatrzymać na chwilę w tej pogoni za kolorowym horyzontem i rozejrzeć wokół siebie, i dać sobie szczerą odpowiedź, czy wszystkie „zamiast”, które zepchnęły w coraz głębszy niebyt to, co naturalne są naprawdę postępem? Może były i są tylko ułudą, w którą uwierzyliśmy, bo nieświadomie oddaliśmy część naszej wolności innym – dla wygody.

Mój znajomy uciekł od coraz mniej naturalnego świata, bo cenił sobie wewnętrzną wolność. Dla wolności nie istnieje – zamiast. Podobnie jak dla zdrowia. Zamiast zdrowia jest choroba.

Zobacz również:

Przeczytaj takżeinne felietony.

Kalkulator zdrowia dziecka

Kalkulator zdrowia dziecka

Diety w rytmie fit
Higieniczna Kuchnia - W Polsce wciąż wolimy jadać w domu niż na mieście. Być może dlatego, że wyjście do restauracji traktujemy jako coś specjalnego i rezerwujemy na szczególne okazje. A może dlatego, że boimy się żywności niewiadomego pochodzenia i zatruć pokarmowych? Jednak musimy zdawać sobie sprawę, że większe niebezpieczeństwo zatrucia czyha na nas we własnej kuchni!