ZOBACZ
WSZYSTKIE TREŚCI NA PORTALU POWSTAJĄ WE WSPÓŁPRACY Z WIODĄCYMI OŚRODKAMI NAUKOWO-BADAWCZYMI
Zdrowo jem, więcej wiem! Postaw na słońce Tradycyjny sad Filmeko Akademia Fundacji BOŚ |
Więcej… |
Wojtek Burger
Coś podobnego.
Zupełnie niedawno będąc w lesie i maszerując dziarskim krokiem w stylu nordic walking, w odległej perspektywie ujrzałem na drodze ‘coś’. Pierwsze skojarzenie podpowiadało mi, że to jakieś małe leśne zwierzę przycupnęło pośrodku ścieżki. Moją uwagą podzieliłem się z koleżanką, która towarzyszyła mi podczas wędrówki przez las. Spodziewaliśmy się, że we właściwym momencie zwierzę ucieknie spłoszone naszą obecnością. Ale nie uciekło. Okazało się, że był to stary męski but sportowy. Tak oceniliśmy z odległości kilkudziesięciu metrów. Ale i to spostrzeżenie było mylne.
Tak naprawdę był to duży kawałek kory, leżący pośrodku drogi. Rozbawiło nas nasze mylne interpretowanie ‘czegoś’ z odległości pozbawionej precyzji postrzegania.
Mój umysł nie posiadając pełnych informacji na temat obserwowanego obiektu w typowy dla siebie sposób zastosował proces analogizowania. Analogia, to podobieństwo. Jeśli coś nie jest czytelne do końca, umysł dopasowuje ten obraz do obrazu, który jest już zapisany w pamięci. To między innymi z tego powodu zaczepiamy obcych ludzi na ulicy, bo w naszym umyśle zostali skojarzeni z obrazem kogoś znajomego, podobnego.
Nałogi wpisane w umysł.
Ludzki umysł, to ciekawa maszyna. Choć wykonuje niezliczoną ilość operacji na sekundę, tak naprawdę jest leniwy. Analogizowanie, przyrównywanie jest tego typowym przykładem. Jeśli w pamięci jest wpisany obraz ‘czegoś’, to po co się wysilać i poznawać nowe, skoro można odwołać się do obrazu już znanego, podobnego. Tak było w przypadku leżącej kory na drodze, która z pewnego dystansu przypominała wpierw zwierzę, a później sportowy but. Dla umysłu nie było problemu, przestawić się z jednej analogii na drugą.
Analogizowanie ma też dobre strony, które pozwalają na szybkie działanie, rozpoznawanie otoczenia i ludzi. Po prostu wiemy, że to co widzimy jest nam znane i nie musimy tego się uczyć od nowa. Podobnie działają przyzwyczajenia – zostają wpisane w umysł – a ich powtarzanie tylko umacnia ich zapis. Najmniej ciekawą formą przyzwyczajeń są nałogi. Naturalnie, to bardzo uproszczone tłumaczenie działania umysłu, ale w skrócie tak właśnie wygląda.
Przyzwyczajenia drugą naturą.
Przyzwyczajenia – jak wszystko w życiu – mają swoją jasną i ciemną stronę. Jasną stroną jest przyzwyczajenie do czystości, do porządku, do solidności i dbania o zdrowie własne oraz innych. Ciemna strona jest przeciwieństwem jasnej; to bałaganiarstwo, niechlujność i życie na krawędzi zdrowia. Ale myli się ten, kto sądzi, że wszyscy startujemy z jednego poziomu i dopiero niezależne decyzje sprawiają, że stajemy po jasnej lub ciemnej stronie. Każdy z nas rodzi się w jakieś określonej rzeczywistości, która od pierwszych chwil naszego życia ma wpływ na nasze późniejsze decyzje. Europejczycy, którzy dzikie zwierzęta widzą jedynie w zoo i telewizji nie będą mieli ich obrazu mocno wpisanego w umysł, jak mają mieszkańcy Afryki, którzy obcują z nimi każdego dnia. Dlatego umysł Europejczyka nie wstawi przez analogię obrazu, którego w nim nie ma bądź jest w nim słabo zarysowany. Podobnie rzecz ma się z przyzwyczajeniami kulinarnymi. Jeśli mały Jaś żyje w rodzinie, której codzienna dieta jest oparta o produkty tłuste, ciężkostrawne i z małą ilością surowych warzyw i owoców, to stanie się ona przyzwyczajeniem kulinarnym dorosłego Jana, od którego będzie mu ciężko później się oderwać. W dużym uproszczeniu i skrócie tak właśnie powstają kuchnie regionalne i tradycje rodzinne. Przyzwyczajenia przenoszone są w czasie, bo są uważane za dobre, bo w ich otoczeniu się wyrosło, co sprawiło, że stały się drugą naturą.
Świeża woda musi wyprzeć brudną.
Skoro o ludzkiej naturze mowa, to ludzie wpierw słuchają tego, co chcą usłyszeć, potem słuchają tego w co wierzą, a dopiero na końcu słuchają prawdy. To również sprawka naszego leniwego umysły, który nie ma ochoty zmieniać już raz ustalonych i solidnie utrwalonych połączeń neuronowych.
Jak zatem zmienić złe nawyki kulinarne i nie tylko je, skoro przyzwyczajenia są wrysowane w decyzje niczym tatuaż w skórę? Odpowiedź jest prosta – edukacja! Jako dzieci idziemy do szkoły, aby poznać litery i cyfry, aby nauczyć się pisać, czytać i rachować; to nic innego, jak wyrabianie nawyków. Pierwsze napisane przez nas litery były koślawe, a pierwsze przeczytane zdanie, wydukane. Ale nie o to chodzi, jak jest na początku, najważniejszy jest efekt końcowy. Edukacja ma pomóc w zrozumieniu i zaakceptowaniu prawdy, z którą leniwemu umysłowi, przyzwyczajonemu do powtarzania utartych, nie zawsze właściwych ścieżek, trudno się pogodzić. Świeża woda musi wyprzeć brudną – innej drogi nie ma i wie to każdy, kto zaczynał się uczyć czegoś od początku lub zrywał z nałogami.
Inaczej się nie da.
Najlepszym okresem do nauki jest dzieciństwo i młodość, to czas, gdy nawyki nie są mocno wrysowane w umysł i można je jeszcze zmieniać w dość szybki sposób. Czasem wystarczy pokazać różnicę pomiędzy jasną stroną i ciemną, a czasem kilkakrotnie powtórzyć, że to jest złe, a to jest dobre. Informacja raz usłyszana jest zaledwie ciekawostką, ale ta sama informacja powtórzona wielokrotnie staje się wiedzą. Dlatego należy powtarzać i dawać przykłady, aby informacje wytarły w umyśle ścieżkę wiedzy; tej jasnej, tej dobrej. Najlepiej proces ten rozpocząć od najwcześniejszych lat, aby mały Jaś dowiedział się, czego dorosły Jan jeść nie powinien i jak powinien żyć, aby długo zachować zdrowie.
W dobie wszechobecnej reklamy, która wyłącznie dla zysku bełta w umysłach młodych i dorosłych, gdzie obok proszku do prania wypisuje się idiotyczne hasło, że jest… prosto z natury(!), programy edukacyjne mogą niektórych śmieszyć i wyglądać na nieżyciowe, nie z tej epoki. Ale to właśnie one mają w sobie pierwiastek naturalnego życia, bo uczą i kształtują właściwych zachowań. Mycie twarzy, mycie rąk, pranie ubrania i sprzątanie po sobie i wokół siebie nie zmieniło się od tysięcy lat, zmieniły się jedynie narzędzia, które możemy, ale nie musimy stosować. Podobnie jest z nauką, gdy poznajemy prawdę trzeba zaangażować w to umysł. Nieważne jakich narzędzi użyjemy; czy będzie to opowieść ustna, czy książka, czy film, a może gra interaktywna bądź konkurs, musi być w ten proces zaangażowany umysł, bo to w nim wiedza wytyczy ścieżki, które staną się nawykami, czyli drugą naturą. Inaczej się nie da.
Przeczytaj takżeinne felietony.
Copyright © 2010 by Fundacja Banku Ochrony Środowiska